Pomagają muzyką
W ich życiu jest na pierwszym planie. Jedni piszą teksty, inni nabywają nowe umiejętności instrumentalne. Wszystkich jednak łączy miłość. Miłość do muzyki.
A wtorki w Krakowie rozśpiewane
Niewielkie pomieszczenie. W nim fortepian i kilka krzeseł. Monika, Adrian, Agnieszka, Natalia, Mateusz i Karol spotykają się tu, żeby poćwiczyć przed kolejnymi koncertami.
- Nasza organizacja powstała w 2012 roku - opowiada Monika Flaga, prezes Fundacji Artystycznej Cantito. - Wspieramy niepełnosprawnych, uzdolnionych muzycznie artystów, którzy bardzo chcieliby rozwinąć swój talent. W wielu przypadkach nie mogliby tego robić, bo wyjazdy na warsztaty muzyczne czy zakup instrumentów wiążą się z ogromnymi kosztami.
Wiceprezes Adrian Wyka dodaje:
- Dajemy tym ludziom nadzieję i wiarę we własne możliwości. Pokazujemy, że niepełnosprawność nie powinna przekreślać ich artystycznej drogi.
- Cotygodniowe próby pozwalają nam nie tylko rozwijać się muzycznie. Nie jesteśmy jedynie kolegami z pracy, łączy nas przyjaźń - mówi Agnieszka Łozińska, z fundacją związana od początku jej istnienia. - Zawsze możemy czegoś się od siebie nauczyć. Na przykład Monika jest specjalistką od porad kuchennych, Adrian to nasza technologiczna pomoc, każdy z nas ma inne zainteresowania. Możemy wymieniać się doświadczeniami. Udowadniamy innym, że brak wzroku w niczym nie musi przeszkadzać. Na pewno czasami ogranicza, ale nie uniemożliwia normalnego życia.
Słuchają uwag, dopracowują piosenki wokalnie i instrumentalnie.
- Czasami jest tak, że każdy z nas ma inny pomysł na jakiś utwór. Ważne to szanować zdanie drugiego, nie narzucać swojego, co w grupie wcale nie jest proste – opowiada Agnieszka.
Hej, od Krakowa jadę
Plakaty wiszące w sanatorium zachęcają do uczestnictwa w koncercie. Na początku mocno zaciekawieni, z czasem poddający się wesołej atmosferze kuracjusze, zaczynają śpiewać razem z wokalistami.
- Przyjechaliśmy do Państwa z dalekiej krainy, która nazywa się... Kraków - mówi Monika, a na sali słychać śmiech. - Państwa tak bawi, że Kraków, czy że daleka kraina? - pyta, uśmiechając się.
Nie bez znaczenia jest fakt, że prezes fundacji to muzykoterapeuta. Dobrze wie, że przebywanie ze sztuką ma doskonały wpływ na psychikę.
- Staramy się pokazać starszym ludziom, że chociaż nie widzimy, umiemy się z siebie śmiać. Wydaje mi się, że jeśli widzą na scenie ludzi grających utwory z ich młodości, sami chociaż na moment zapominają o swojej chorobie - opowiada z uśmiechem Agnieszka.
Koncert trwa godzinę, ale publiczność często domaga się bisów.
- A teraz zagra dla Państwa Karol Radwan - Adrian świetnie czuje się w roli konferansjera. - Karol, pokaż Państwu całą swoją wysokość!
Pianista wstaje i rozlegają się gromkie brawa. Jest absolwentem szkoły muzycznej II stopnia w Krakowie. Dzięki fundacji zaczął odkrywać, ile radości może dać granie muzyki rozrywkowej.
- Do tej pory grałem głównie klasykę. Zdarzało mi się akompaniować wokalistom, ale były to raczej sporadyczne przypadki. Teraz mogę poimprowizować, pobawić się muzyką. To bardzo rozwijające doświadczenie.
Zdarzają się także zabawne i nieprzewidziane sytuacje, jak ta, kiedy Adrian z Moniką niechcący zdradzili publiczności, że Karol jest wiecznie głodny. Jedna z pań przyniosła wtedy każdemu owoce i słodkie bułki.
- To było śmieszne i bardzo miłe - wspomina instrumentalista. - Nie każdy ma odwagę, żeby do nas podejść, porozmawiać, ale najczęściej ludzie gratulują, zatrzymują się, żeby zamienić kilka słów. Niektórzy nas podziwiają… Mówią też, że się bardzo wzruszyli.
Jedną z atrakcji były kiedyś muzyczne krówki Cantitówki, które miały zachęcać do oddawania jednego procenta podatku na Fundację Artystyczną Cantito, posiadającą status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Jak w każdej pracy są blaski i cienie. Tym pozytywnym aspektem jest to, że widzimy, jak cieszy ludzi takie śpiewanie. Ale prawda jest też taka, że ciężko pozyskać pieniądze na nasze cele statutowe. Teraz chętniej wspiera się leczenie chorych ludzi czy zwierząt niż to, że niepełnosprawnym można pomóc poprzez sztukę. W Polsce istnieje wiele wszelkiego rodzaju fundacji, więc ciężko jest znaleźć darczyńcę, który zechce pomóc właśnie nam - mówi prezes Monika Flaga.
Śpiewać każdy może
W 2014 roku fundacja zorganizowała I Ogólnopolski Festiwal Piosenki Krakowskiej. Od początku lutego każdego roku można było zgłaszać się do jego V edycji.
- Od zawsze podkreślaliśmy, że to ma być impreza dla wszystkich, nie tylko dla niepełnosprawnych. Wystąpić mógł ten, kto zaśpiewał dwie piosenki związane z Krakowem. **Nie liczył się jedynie wokalista pochodzący z tego miasta, ale także to, że np. tu studiował. Znaczenie miał kompozytor lub krakowski autor tekstu** – przedstawia ideę Monika Flaga.
- Maj i czerwiec to był gorący festiwalowy okres. Lubiłam atmosferę przesłuchań uczestników. W każdej edycji odkrywało się kogoś nowego. Jedni wokaliści śpiewali a cappella, inni z akompaniatorem. Jedni szukali utworów mniej znanych, drudzy śpiewali te najbardziej popularne i kojarzące się z Krakowem – mówi Agnieszka.
Na zwycięzców czekały cenne nagrody, ale, co najważniejsze, oceniani byli oni przez profesjonalnych krakowskich muzyków, takich jak: Basia Stępniak-Wilk czy Lidia Jazgar.
- Oczywiście oprócz radości był stres: czy znajdziemy sponsorów, czy ci, którzy zgodzili się ufundować nagrody w poprzednim roku, zgodzą się ponownie – podkreśla Adrian, zajmujący się finansową stroną przedsięwzięcia.
- Ludzie naprawdę byli zadowoleni z tego, że u nas zaśpiewali. Czy wygrali, czy nie, nie miało to znaczenia. Mogli się pokazać, mogli zawrzeć nowe znajomości, po koncercie finałowym przychodzili do nas, dziękowali, gratulowali świetnej organizacji, to dodawało skrzydeł i sprawiało, że chciało się myśleć o kolejnym festiwalu – uśmiecha się Monika.
- Najbardziej zdziwił nas fakt, że nikt nigdy w Krakowie nie wymyślił takiej imprezy. Przecież to miasto kojarzone z bogactwem kulturalnym - mówi Adrian.
- I naprawdę wszyscy uczestnicy byli ważni. Niesamowicie wzruszyli mnie starsi ludzie, śpiewający zapomniane krakowskie szlagiery. Ci najmłodsi też sprawiali, że ściskało się serce, bo jak to dzieci, byli po prostu uroczy - wzrusza się Agnieszka.
Krakowskie kolędowanie
Od października zaczyna robić się świątecznie. Wszystko przez przygotowania do Wielkiego Koncertu Kolęd. W tym roku zorganizowano go po raz piąty. Najpierw trzeba ustalić kto i co zaśpiewa, potem zaaranżować materiał instrumentalnie.
- To trudne, ale ubogacające doświadczenie. Zapraszamy do wspólnego kolędowania ludzi, których poznaliśmy na festiwalu, ale śpiewają z nami także uczniowie i absolwenci Szkoły Przysposabiającej do Pracy przy ulicy Tynieckiej. To niezwykle wrażliwe i muzykalne młode osoby. Smutna prawda wygląda tak, że niewielu chce z nimi współpracować. To nie są łatwe próby, bo oprócz deficytu wzrokowego jest także upośledzenie intelektualne. Wiemy jednak, że oni potrzebują więcej czasu, że jeśli tylko im się go poświęci, poradzą sobie z trudnym repertuarem – zapewnia prezes fundacji.
W tegorocznym koncercie wiceprezes Adrian Wyka po raz kolejny pokazał swoje umiejętności jako gitarzysta basowy, a Monika Flaga zagrała na oboju.
- Jestem co prawda nowicjuszem, dlatego wiele sytuacji scenicznych może mnie zaskoczyć. Wszystko biorę na słuch, przez co czasami zdarza się, że gram nie to, co powinienem lub wybijam się z rytmu. Ale i tak sprawia mi to ogromną radość i chcę to robić dalej.
Krakowska publiczność jest przyzwyczajona do wysokiego poziomu koncertów. To dla nich czas na to, aby zatrzymać się w codziennym biegu, posłuchać kolęd i pastorałek, zastanowić się nad sobą i uronić łzę.
Mamy nadzieję, że jak najwięcej osób usłyszy o naszej fundacji. Bo tylko wtedy będziemy mogli nadal się rozwijać, przecież pomagając innym, najprościej pomaga się sobie.
Życzymy miłego czwartku!
Koordynatorzy projektu
#opisujemy: zdjęcie 1,2: zdjęcia z koncertu Fundacji Cantito
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz